sobota, 4 stycznia 2014

"Bunkier nr 24": Rozdział 1

Oto pierwszy, próbny rozdział opowiadania "Bunkier nr 24". Miłej lektury.



Rozdział 1
WARTA
         
       Bajarzowi przydzielono dziś nocną wartę. „Że też akurat ja mam zawsze takiego zasranego pecha” kontemplował, wściekle grzebiąc obcasem wojskowego buta w miękkiej ziemi.
            Robota była cholernie nudna. Jedynym towarzystwem wartownika było rozklekotane drewniane krzesło, podobno jakiejś solidnej szwedzkiej firmy, której nazwy nikt już nie pamiętał, i okopcony garnek na ogniu wypełniony wywarem imitującym starą, dobrą herbatę. W bardziej kryzysowych sytuacjach, gdy warta przypadała w dwójkę albo trójkę, można było pogadać, zagrać w karty, może nawet popić, gdy dowódca nie patrzył. Ale pilnowanie „Wrót” w pojedynkę to cholerna nuda.
            „Wrota”… dziwna nazwa dla drzwi prowadzących do bunkra. Wejście zostało tak ochrzczone prawie dwie dekady temu, przez grupę młodych stalkerów, którzy natrafili na kompleks, a po oczyszczeniu go z wszelkiego paskudnego tałatajstwa postanowili doprowadzić go do stanu użytkowego. „Wrota”… jak gdyby chcieli pobawić się w średniowieczny zamek. Dobrze, że nie wykopali fosy dookoła, he he.
            Zresztą, czego tu bronić? O „Dwudziestce Czwórce” słyszał chyba każdy w promieniu kilkunastu. Jeszcze do niedawna zapuszczały się tu grupy pseudoterrorystów i najemników- bandytów, ale dwa CKM-y wewnątrz wież przy wejściu skutecznie wyperswadowywały każdemu próbę przejęcia kompleksu szturmem. Stąd wzięła się sława bunkra- niezależność, samowystarczalność. Bezkompromisowość.
            Z rozmyślań wyrwał go hałas. W trawie,  olbrzymiej i zmienionej na skutek mutacji, jakieś 20 kroków od niego coś się ruszało. Bajarz zajrzał przez celownik swojego automatu. Przez ułamek sekundy dostrzegł ruch. I znowu. Jakby coś starało się go zająć, przyciągnąć uwagę. Ciało o nieokreślonym kształcie poruszało się gwałtownie na nieduże odległości, wprawiając w ruch wysoką trawę. Lewo. Prawo. Lewo. Prawo. Chory taniec trwał i trwał. Lewo. Prawo. Lewo… Ruch na moment ustał. Zza źdźbeł wyjrzał para ślepi, błyszcząc w świetle półksiężyca. Śnieżnobiałe oczy wpatrywały się prosto w niego, jak gdyby go prześwietlały, zaglądały w jego duszę… wartownika sparaliżowało. Poczuł niemiły chłód gdzieś głęboko w żołądku, oślizgła macka strachu szperała mu we wnętrznościach, paskudnie łaskocząc.
            Z transu wyrwał go trzaśnięcie i przeciągłe skrzypienie za plecami. Wytrącony z równowagi Bajarz gwałtownie się obrócił i wymierzył.
-Hej, żołnierzu, opuść lufę! Nie mam złych zamiarów!
Przed nim stał Borys, Polak o rosyjskich korzeniach, zmiennik na warcie, a tak poza tym „dobryj drug”*. Spoglądał na wymierzoną w niego broń i szczerzył się w głupkowatym uśmiechu, ale widać było, że najadł się strachu.
-Kanjec twajej zmiany, stary. Legnij sobie, odpocznij. Plocha* wyglądasz.
Wartownik opamiętał się i opuścił lufę.
-No, odmaszerować- rzucił na odchodnym Borys, po czym zajął miejsce na szwedzkim krześle i oparł się wygodnie, jakby nie zauważając ciągłej obecności kompana.
            Przez całą drogę do swojej pryczy Bajarz zastanawiał się, co widział. Że to był mutant ,nie było wątpliwości. Juchociąg? Nie, one nie mają zdolności psionicznych. Kontroler? Możliwe, choć bardzo wyrośnięty. I prawdopodobnie pokryty futrem. Nie, też odpada. „Będę musiał jutro zagadać do Druida na ten temat” pomyślał, wdrapując się na posłanie. Nieprzyjemne uczucie w żołądku ustępowało, a na jego miejsce przyszło senne otępienie, odrywając wykończonego człowieka od Strefy i pozwalając mu odpocząć.
            W polskiej Strefie kończył się kolejny dzień.  
 ---------------------------------------------------------------------
*- "dobryj drug"(z j.ros.)- "dobry przyjaciel"
**- „"plocha”(z j.ros.)- „źle
 -Jogi

4 komentarze:

  1. Czołem! No to tak:
    "Spoglądał na wymierzoną w niego broń i szczerzył się w głupkowatym, ale widać było, że najadł się strachu."
    W tym zdaniu zgubiłeś chyba wyraz "uśmiechu" ;)
    Poza tym nie mam jakiś istotnych uwag, czekam na rozwinięcie zarysu świta. Może pomyślisz nad własnymi potworami zamiast "pożyczać" je ze S.T.A.L.K.E.R.A.?

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz rację, zgubiłem "uśmiechu", mój błąd ;). Jeśli chodzi o świat- zamierzam startować z tym opowiadaniem do konkursu "Uniwersum Metro 2033" (przeczytaj mój post na ten temat), więc niewiele mogę zmienić, muszę w miarę ściśle trzymać się klimatów "Uniwersum". Mimo to mam zamiar zrobić "alternatywną", "moją" wersję już po konkursie, i opublikować. Koncept jak na razie wygląda powiem nieskromnie świetnie ;) Zapraszam do "Bunkra" ponownie...

    OdpowiedzUsuń
  3. Mimo że swoją koncepcję będziesz rozwijał w świecie Metra to jej akcja dziać będzie się w Polsce jak rozumiem. Jakiś określony rejon/miasto?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc, nie mam jeszcze pojęcia jak to będzie ostatecznie wyglądać, i gdzie potoczy się akcja, choć mam kilka koncepcji. A świat bardziej będzie przypominał takiego polskiego "S.T.A.L.K.E.R.-a". Ale metro być może się pojawi.

      Usuń